poniedziałek, 19 października 2009

To Live and Die in L.A.







Wang Chung
To Live and Die 
in L.A.
1985

* * * 4 *



Kilka lat temu żona mojego świadka była mocno zdziwiona, że album Wang Chung w ogóle może mi się podobać. Może, może – odkąd tylko dawno temu obejrzałem znakomity thriller Williama Friedkina Żyć i umrzeć w Los Angeles. Sam film jest chyba lepszy od muzyki do niego napisanej, choć bez niej nie byłoby filmu albo byłby, ale... inny. Do płyty To Live and Die in L.A. dołączam również dwie wersje jednego przeboju Brytyjczyków Dance Hall Days, który przez kilkanaście sekund wybrzmiewa w filmie (króciutko, ale za to w cieszącym oczy fragmencie), lecz na album nie trafił.

Jeśli ktoś nie widział/nie słyszał, proszę bardzo - 9-minutowy trailer atrakcji:

Brak komentarzy: